piątek, 4 maja 2012

Kroku Stratocaster Signature

Słowem wstępu chciałbym zaznaczyć, że może dla wielu z was podejmowane przeze mnie działania wydadzą się mało sensowne, gusta są różne To co zaraz zobaczycie, będzie mała relacja z prac dokonanych na przestrzeni ostatniego miesiąca z moją pierwsza gitarą jaką jest kopia Stratocastera wykonana gdzieś w Chinach, która służy mi dzielnie od 5 lat (gitara ma około 6 lat) Gitara która ma wartość bardzo sentymentalną nigdy się jej nie pozbędę. No więc co było na początku?


Na początku było klasycznie 3 single, biała płytka i kolor w którym się zakochałem od pierwszego wejrzenia Od tego czasu każda gitarę jaką mam i będę mieć (oby :D) chciałbym w tym kolorze ;D Tak tak, słowa wstępu znajdują pokrycie już w pierwszym akapicie :)

Główne założenia projektu były takie, że gitara MUSI przejść szlif progów, przy tej okazji i przy okazji przypływu gotówki, zostaną wykonane inne konieczne prace, które miały na celu przede wszystkim poprawienie instrumentu od strony technicznej, coby wszystko lepiej grało i stroiło, chociaż chyba jestem urodzony pod szczęśliwą gwiazdą, bo w moim egzemplarzu nigdy nie miałem problemów z menzura, wszystko raczej stroiło, podstrunnica mi się nie odklejała - nie przytrafiła mi się żadna z mrocznych historii, które krążą w internecie, na temat gitar z tej półki cenowej. Więc zdecydowałem się na wymianę siodełek mostka, siodełka na gryfie, klucze będą jeszcze wymienione, przy kolejnym przypływie gotówki. Pozostaje jeszcze kwestia brzmieniowo - wizualna, zawsze chciałem mieć trochę "relikowana" gitarę, przez parę lat i różnych przygód związanych z próbami i koncertami trochę tych "blizn" się nazbierało, ale postanowiłem nieco wzmocnić efekt ;P W kwestii brzmienia, zamiast trzech singli - dwa humbuckery i czarna szatańska płytka , białe pokrętła. Do dzieła zatem!

Prace naturalnie zacząłem od rozkręcenia całej gitary w drobny mak, do gołej dechy. Gryf od razu trafił na warsztat. Chciałbym dodać że z uwagi na wartość rynkową, zdecydowałem się na zrobienie wszystkiego sam, stopień ryzyka niewielki, a i można trochę doświadczenia złapać.
Tak to wyglądało w pierwszej fazie.





















W oczekiwaniu na paczkę z częściami wziąłem się za mostek, odkręciłem system tremolo, rozkręciłem cały, siodełka poszły w kosz (do "szulfady" ) a tą metalową płytkę zacząłem polerować wełną stalową, zeszło z tej płytki trochę chromu, wygląda dość staro i brzydko - chyba o to mi chodziło ;D Zdecydowałem się na zakup rolkowych siodełek.


Kolejnym etapem było zeszlifowanie progów, na paru pierwszych zrobiły się niepokojące, dźwięk zjadające ubytki, 5 lat dość intensywnego katowania metodą prób i błędów zrobiło swoje ;D Trochę poczytałem, trochę popytałem, uzbrojony w tą wiedzę, dozbroiłem się w armie papierów ściernych o różnych numerkach - za 800 i 600 to złaziłem całe miasto i każdy market budowlany - znalazłem w ostatnim, pastę polerską, wełnę stalową itp. Zacząłem zabezpieczać gryf taśmą malarską, zabezpieczyłem go dość solidnie.














Każdy próg oznaczyłem markerem, od kumpla ze stolarni pożyczyłem sobie taki klocek z filcem i zacząłem delikatnie szlifować powierzchnie progów, znalazłem parę poradników w sieci, najpierw jednym papierem, potem drugim, trzecim, cały czas zwiększając stopień ich miałkowatości (nie wiem czy to słowo istnieje ;D po prostu to raz to papier oznaczony większym numerem) Całość przebiegła dość sprawnie i cel został osiągnięty Na koniec przejechałem podstrunnice odrobinę wełną stalową, nabrała nieco jaśniejszej barwy, ale niedługo ją naolejkuje, jest dobrze wyczyszczona ;D



Siodełko gryfu wymieniłem dość szybko, ze starego, białego, plastikowego na nowe, czarne, grafitowe. Co ciekawe siodełko nie było zamocowane prosto, równolegle do progów gitary, tylko pod lekkim kątem, czyżby to był jeden z tych zabiegów mających na celu poprawienie strojenia na pierwszych progach? Siodełko ze zmienna "geometrią?" W każdym razie, z mała pomocą pilnika i papieru ściernego, udało mi się wszystko ładnie spasować. Siodełko trzyma się solidnie.

Na koniec pracy z gryfem, trochę go wyczyściłem papierami ściernymi, a samą główkę przytarłem dość widocznie, "widzę" tam jakaś moja sygnaturkę (nic nachalnego, może napisze tam swoja ksywę wykorzystując czcionkę fendera, a pod tym taki napis "stratocaster" z oryginalnego logo, lans że weź ) ale co, nie wolno mnie? Póki co się z tym wstrzymuje, ale kto wie ;)






Dzień kolejny, wygląda na to że paczka przyjdzie jutro, w oczekiwaniu i w chwili wolnego czasu zdecydowałem się na powiększenie "relikowatości" gitary, kwestia gustu, mnie się zawsze takie rzeczy podobały, trochę taśmy i papierów ściernych i mam to co mam ;D W tej kwestii jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa, ale to przyjdzie z czasem.




















Paczka. Przychodzę do domu i czeka na mnie moja paczucha, w której znajduje się płytka, siodełka, gniazdo, potencjometr, przełącznik trój pozycyjny. (w gitarze jest tylko jeden potencjometr, te 2 tone są wstawione dla picu, żeby dziury w płytce nie było ) Przetworniki, pierwotnie w planie miały być dwa otwarte, białe humbuckery, a znalazły się 2 puszkowane i szczerze mówiąc chyba to i lepiej, gitara trochę stylizowana na jedną z moich ulubionych modern serii Fendera - Blacktop.













Przetworniki na jakie się zdecydowałem pochodzą z 1997 roku, z Epiphone LP bodaj Standard (kraj produkcji Korea) i są tam dlatego, że wpadły mi w ręce za dobre pieniądze, grzechem byłoby nie brać, nawet z zamiarem sprzedaży


















W zasadzie zaczęło się już wielkie skręcanie wszystkiego do kupy, tu pojawił się mały zgrzyt, bo do siodełek mostka dali tak cholernie długie śrubki, że po przykręceniu siodełka, śruba zasłaniała cały prześwit, że nie byłoby gdzie struny wsadzić, nie mówiąc już o ustawieniu menzury, na szczęście w garażu mam szlifierkę stołowa i wszystkie śrubki udało mi się łatwo i szybko skrócić o tyle, o ile było trzeba ;D

Układ polutowany, śrubki wszystkie na miejscu, struny 10-46, menzura ustawiona, wysokość jest iście sportowa, to w tej gitarze lubię, chce jeszcze kupić straplocki. Przetworniki jadą fajnym soundem, do hard rockowych, bluesowych klimatów nadają się bardzo fajnie, decha jest olchowa jak będzie okazja nagrać gitarę na jakimś fajnym piecyku to na pewno podzielę się próbkami, a w tak zwanym międzyczasie wrzucam fotki końcowe ;)
Komentujcie, pytajcie jeśli macie pytania. Może komuś spodobają się efekty moich prac ;D

Mówił dla was Kroku :) (Tekst pojawił się jakiś czas temu w serwisie gitara-online.pl i jestem jego autorem, również jestem autorem wszystkich zdjęć zamieszczonych w tym poście)